Rozdział
3
Szczęście to, to czego prawdopodobnie w
życiu nie osiągniemy, ale na jego szukanie warto poświęcić całe życie.
Do domu wpadli zdyszani chłopcy, chyba się zorientowali, że coś jest nie
tak, bo widziałem to po minie Liama, który był bardzo spięty, gdy zobaczyli, że
nic się nie pali, łazienka nie jest zalana, troszkę się uspokoili, ale nie
wiedzieli najgorszego, nie wiedzieli tego, że Harry, nie żyje, i nie wiedziałem
jak im mam to powiedzieć. Usiedli spokojnie na kanapie, gdy Niall zobaczył
jedzenie oczywiście jak zawsze się od razu na nie rzucił, minęła może minuta i
już nic nie było, chciałem iść do kuchni
dorobić kilka kanapek, jednak Zayn mnie zatrzymał i powiedział, że widzi, że
coś mnie gryzie i mam im natychmiast powiedzieć, co się dzieje, zawachałem się
i zacząłem się jąkać, wreszcie zacząłem.
-Eeem, no bo… Ughh… jak wam to powiedzieć.. no dobra, prosto z mostu, Harry
nie żyje…
- Cooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – wykrzyczał na cały głos Zayn,
równocześnie z Liamem, a Niall zakrztusił się ostatnią kanapką, jaką przełykał
i wypluł wprost przed siebie, wtedy łzy zaczęły mi spływać po policzku, chłopcy
nie mogli w to uwierzyć, jak to prawdopodobne, próbowali mnie uspokoić, ale nie
szło im to najlepiej, Liam poszedł do kuchni i zrobił wszystkim ciepłej
herbaty, byłem szczęśliwy, ze mam takich, a nie innych przyjaciół.
-Trzeba zorganizować mu pogrzeb, ale taki jakby on chciał, a nie taki jak
my chcemy- odezwałem się po nie zręcznej chwili milczenia.
- Tak, to dobry pomysł, ale nie teraz, mamy czas- powiedział Niall, który
nadal nie mógł uwierzyć, ze Harry, nasz Hazz nie żyje, zabili go, ale oni i tak
nie znali prawdy. Nie wytrzymałem tego wszystkiego, napięcia i łez które
kotłowały mi się w kącikach oczu, postanowiłem się przejść i odetchnąć, nikt
nawet nie zauważył, że wyszedłem, to takie dziwne, kiedyś gdy byliśmy zespołem nie dało się
obejść bez kamer, telewizji, dziennikarzy, fotografów, którzy czekali na nasze
potknięcie, wpadkę, trzeba było uważać na to co się robi, mówi i pisze, a
teraz? Teraz mogliśmy mieć wszystko w dupie i żyć własnym światem i nie
przejmować się tym co powiedzą inni. I tak właśnie robiliśmy, przynajmniej ja i
Niall, korzystaliśmy z życia w dwustu procentach, ale tylko do czasu, do czasu
gdy Harry popełnił samobójstwo, znaczy tylko ja o tym wiem, ze to było celowe,
chłopcy myślą, że to nieszczęśliwy wypadek, a wiecie co jest najgorsze?
Najgorsze jest, to że kierowca tiru musi odpowiadać przed sądem, ponieważ po
zatrzymaniu był kompletnie pijany, i jego dalsze życie, zależy tylko i
wyłącznie ode mnie, bo to co ja powiem lub zrobię będzie kluczowym rozwiązaniem
rozprawy, zastanawiacie się pewnie dlaczego ja mam być kluczowym rozwiązaniem,
a dlatego, ze tylko JA mam list, tylko JA mogę coś z nim zrobić, lub tylko JA
mogę trzymać go do końca życia w ukryciu. Dlaczego przez to całe gówno muszę przechodzić sam?! Zawsze przez wszystkie przeciwności losu przechodziliśmy
razem, teraz ty stałeś się moją przeciwnością losu, nienawidzę swojego życia,
nienawidzę Ciebie Harry Styles za to że mnie wpakowałeś w to gówno… powiedz mi
dlaczego, przecież jest Liam, on jest bardziej rozsądny niż ja, Czemu jemu nie
powierzyłeś tego cholernego listu! Co? Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dziwny
widok, ja stanąłem jak wryty na środku chodnika i nie wierzyłem własnym
oczom, tam, tam stał… Harry! Nie to nie
prawda, kurde prawda! Ale jak to
przecież, on nie żyje, przecież widziałem zwłoki, list, ja pierdziele, ja już
wariuje, zacząłem skakać, krzyczeć ‘Harry wróć do mnie’, a kiedy się
opamiętałem, ze stoję na środku chodnika i lamentuje, spojrzałem w stronę gdzie
stał sobowtór Harrego i już go tam nie było, stwierdziłem, że już mi odbija i
mam halucynacje… postanowiłem że wrócę
do domu i się położę, bo bardzo rozbolała mnie głowa… Szedłem bardzo powoli, żeby
się nie przewrócić, a zarazem odetchnąć, zaszedłem do sklepu, po wódkę i kilka
piw, żeby mieć w czym utopić smutki po utracie Harrego, gdy się już obudzę,
wychodząc ze sklepu z dwoma siatkami wpadłem na kogoś i się wywróciłem, a cały
mój alkohol się potłukł byłem tak wkurzony, że ktoś ma czelność w takiej chwili
wpadać na mnie, a jeszcze bardziej wkurzony byłem na to, ze będę musiał
wchodzić jeszcze raz do sklepu, gdzie są kilometrowe kolejki, podniosłem głowę
do góry i zobaczyłem…
Tak wiem, że nie jest to rozdział długości, którą byście chcieli, ale to taki nudny i wiem, że go zepsułam, ale no, wiecie WAKACJE! od 12.07-3.08 będę na obozie, więc nic nie wstawię, ale przed obozem postaram sie
wstawić taki mega długi rozdział, Okay? Mam nadzieję, ze nie jesteście na mnie źli? I dziękuję, za te wszystkie miłe komentarze pod 2 rozdziałem i serdecznie zapraszam do komentowania tego ;D No to na tyle, trzymajcie kciuki, ze uda mi się napisać do 12 ten mega, mega długi rozdział ^^
widzę kolejny rozdział przed obozem! ja chcę wiedzieć :3 genialne ♥
OdpowiedzUsuńExtra rozdział. To co, że krótszy skoro tyle jest w nim zapisane. Jak można przerywać w takim momencie, ja się pytam?! Proszę o następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam już na kolejny. <3 Jestem taka ciekawa kogo zobaczył, chociaż mogłaś jeszcze kawałeczek to pociągnąć. ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie: http://going-for-the-love.blogspot.com/