Uwaga!
Ze względu na to, ze okazało się iż, dzisiaj wyjeżdżam na obóz, a nie 12, to rozdział nie zostanie dodany, ponieważ jest dopiero zaczęty i nie skończony... Bardzo was przepraszam, ale to jest nagła sytuacja i musze jechać, mam nadzieję, z mi wybaczycie? Wiem, ze nawaliłam i tak nikt nie czyta tego bloga, więc no kończe do zobaczenia 3.08 c;
"nobody's perfect, but you're perfect to me..."
niedziela, 7 lipca 2013
poniedziałek, 1 lipca 2013
Rozdział 3
Rozdział
3
Szczęście to, to czego prawdopodobnie w
życiu nie osiągniemy, ale na jego szukanie warto poświęcić całe życie.
Do domu wpadli zdyszani chłopcy, chyba się zorientowali, że coś jest nie
tak, bo widziałem to po minie Liama, który był bardzo spięty, gdy zobaczyli, że
nic się nie pali, łazienka nie jest zalana, troszkę się uspokoili, ale nie
wiedzieli najgorszego, nie wiedzieli tego, że Harry, nie żyje, i nie wiedziałem
jak im mam to powiedzieć. Usiedli spokojnie na kanapie, gdy Niall zobaczył
jedzenie oczywiście jak zawsze się od razu na nie rzucił, minęła może minuta i
już nic nie było, chciałem iść do kuchni
dorobić kilka kanapek, jednak Zayn mnie zatrzymał i powiedział, że widzi, że
coś mnie gryzie i mam im natychmiast powiedzieć, co się dzieje, zawachałem się
i zacząłem się jąkać, wreszcie zacząłem.
-Eeem, no bo… Ughh… jak wam to powiedzieć.. no dobra, prosto z mostu, Harry
nie żyje…
- Cooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – wykrzyczał na cały głos Zayn,
równocześnie z Liamem, a Niall zakrztusił się ostatnią kanapką, jaką przełykał
i wypluł wprost przed siebie, wtedy łzy zaczęły mi spływać po policzku, chłopcy
nie mogli w to uwierzyć, jak to prawdopodobne, próbowali mnie uspokoić, ale nie
szło im to najlepiej, Liam poszedł do kuchni i zrobił wszystkim ciepłej
herbaty, byłem szczęśliwy, ze mam takich, a nie innych przyjaciół.
-Trzeba zorganizować mu pogrzeb, ale taki jakby on chciał, a nie taki jak
my chcemy- odezwałem się po nie zręcznej chwili milczenia.
- Tak, to dobry pomysł, ale nie teraz, mamy czas- powiedział Niall, który
nadal nie mógł uwierzyć, ze Harry, nasz Hazz nie żyje, zabili go, ale oni i tak
nie znali prawdy. Nie wytrzymałem tego wszystkiego, napięcia i łez które
kotłowały mi się w kącikach oczu, postanowiłem się przejść i odetchnąć, nikt
nawet nie zauważył, że wyszedłem, to takie dziwne, kiedyś gdy byliśmy zespołem nie dało się
obejść bez kamer, telewizji, dziennikarzy, fotografów, którzy czekali na nasze
potknięcie, wpadkę, trzeba było uważać na to co się robi, mówi i pisze, a
teraz? Teraz mogliśmy mieć wszystko w dupie i żyć własnym światem i nie
przejmować się tym co powiedzą inni. I tak właśnie robiliśmy, przynajmniej ja i
Niall, korzystaliśmy z życia w dwustu procentach, ale tylko do czasu, do czasu
gdy Harry popełnił samobójstwo, znaczy tylko ja o tym wiem, ze to było celowe,
chłopcy myślą, że to nieszczęśliwy wypadek, a wiecie co jest najgorsze?
Najgorsze jest, to że kierowca tiru musi odpowiadać przed sądem, ponieważ po
zatrzymaniu był kompletnie pijany, i jego dalsze życie, zależy tylko i
wyłącznie ode mnie, bo to co ja powiem lub zrobię będzie kluczowym rozwiązaniem
rozprawy, zastanawiacie się pewnie dlaczego ja mam być kluczowym rozwiązaniem,
a dlatego, ze tylko JA mam list, tylko JA mogę coś z nim zrobić, lub tylko JA
mogę trzymać go do końca życia w ukryciu. Dlaczego przez to całe gówno muszę przechodzić sam?! Zawsze przez wszystkie przeciwności losu przechodziliśmy
razem, teraz ty stałeś się moją przeciwnością losu, nienawidzę swojego życia,
nienawidzę Ciebie Harry Styles za to że mnie wpakowałeś w to gówno… powiedz mi
dlaczego, przecież jest Liam, on jest bardziej rozsądny niż ja, Czemu jemu nie
powierzyłeś tego cholernego listu! Co? Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dziwny
widok, ja stanąłem jak wryty na środku chodnika i nie wierzyłem własnym
oczom, tam, tam stał… Harry! Nie to nie
prawda, kurde prawda! Ale jak to
przecież, on nie żyje, przecież widziałem zwłoki, list, ja pierdziele, ja już
wariuje, zacząłem skakać, krzyczeć ‘Harry wróć do mnie’, a kiedy się
opamiętałem, ze stoję na środku chodnika i lamentuje, spojrzałem w stronę gdzie
stał sobowtór Harrego i już go tam nie było, stwierdziłem, że już mi odbija i
mam halucynacje… postanowiłem że wrócę
do domu i się położę, bo bardzo rozbolała mnie głowa… Szedłem bardzo powoli, żeby
się nie przewrócić, a zarazem odetchnąć, zaszedłem do sklepu, po wódkę i kilka
piw, żeby mieć w czym utopić smutki po utracie Harrego, gdy się już obudzę,
wychodząc ze sklepu z dwoma siatkami wpadłem na kogoś i się wywróciłem, a cały
mój alkohol się potłukł byłem tak wkurzony, że ktoś ma czelność w takiej chwili
wpadać na mnie, a jeszcze bardziej wkurzony byłem na to, ze będę musiał
wchodzić jeszcze raz do sklepu, gdzie są kilometrowe kolejki, podniosłem głowę
do góry i zobaczyłem…
Tak wiem, że nie jest to rozdział długości, którą byście chcieli, ale to taki nudny i wiem, że go zepsułam, ale no, wiecie WAKACJE! od 12.07-3.08 będę na obozie, więc nic nie wstawię, ale przed obozem postaram sie
wstawić taki mega długi rozdział, Okay? Mam nadzieję, ze nie jesteście na mnie źli? I dziękuję, za te wszystkie miłe komentarze pod 2 rozdziałem i serdecznie zapraszam do komentowania tego ;D No to na tyle, trzymajcie kciuki, ze uda mi się napisać do 12 ten mega, mega długi rozdział ^^
piątek, 14 czerwca 2013
Rozdział
2
„Kiedy ktoś nie docenia
Twojej obecności, pozwól mu poczuć, jak to jest żyć bez Ciebie!”
Witamy Państwa tu Mark z
radia BBC nadajemy specjalny komunikat, przed pięcioma minutami samochód
Harrego Stayls'a, wjechał w maskę rozpędzonej ciężarówki, były piosenkarz z
zespołu One Direction, nie żyje, ciężarówka przygniotła pół samochodu, w tym
momencie pytania nasuwają się sam, czy to było celowe? Czy to był tylko
przypadek? Jak to przeżyje Louis Tom…. Dalej nie mogłem już słuchać, nie mogłem
w to wszystko uwierzyć, to musiała być jedna wielka pomyłka! Jak to, nie nie
mogę dopuścić do siebie takich myśli! Oni na pewno kłamią! A jak nie kłamią!?
Nwm co ja mam zrobić…
Nagle zadzwonił telefon…
-Hallo? Zapytałem
- Pan Louis Tomlinson?
- Tak, przy telefonie..
-Mamy dla pana złą
wiadomość, pana przyjaciel Harry Styles nie żyje i musi pan przyjechać zidentyfikować
zwłoki… w tym momencie zaniemówiłem, ale nie panowałem, co mówię i zapytałem..
- po co mam identyfikowac
zwłoki, skoro przed trzech laty byliśmy najbardziej znanym boysbandem? Każdy
rozpoznaje Harrego…
-Owszem, aczkolwiek,
musimy mieć 100% pewność, że to Pan Harry Styles, a nie osoba, bardzo podobna
do niego, takie przypadki też się zdarzały, a z tego co wiem to Pan, znał go
najlepiej, Prawda?
- Tak oczywiście, będę za
20 min, Do zobaczenia
-Do zobaczenia.
Szybko się pozbierałem i
ogarnąłem i już siedziałem w taksówce i jechałem zidentyfikować zwłoki, które
prawdopodobnie należały do Harrego, do mojego kochanego Harrego! To wszystko
moja wina, powinienem pojechać, albo pobiec za nim i nic by się nie stało,
wszystko byłoby w porządku, nie to na pewno nie jest Harry! To nie może być on,
Harry teraz pewnie siedzi u siebie w domu i pije herbatę z Gemm, a ja tu flaki
wypruwam, i odchodzę od zmysłów, a on nawet nie daje znaków życia. Dobra raz
kozie śmierć, resztę drogi starałem się o tym nie myśleć, ale myśli ciągle do
tego uciekały. Gdy dojechałem zapłaciłem taksówkarzowi i szybko pobiegłem, żeby
jak najszybciej mieć to za sobą, i już o tym nie myśleć. Zaprowadzili mnie tam
gdzie leżał Hazza, leżał pod białym prześcieradłem, zapytali się mnie czy
jestem gotowy, odpowiedziałem im, ze tak, mimo to, że serce krzyczało z całych
sił, żebym tego nie robił bo będę żałować, jak zwykle się nie posłuchałem i źle
na tym wyszedłem. Odsłonięto najpierw tylko twarz, ten człowiek był identyczny
jak Harry, ale ja nadal nie chciałem wierzyć, powiedziałem że twarz jest bardzo
podobna, ale to i tak może być zwykły zbieg okoliczności, powiedziałem, żeby mi
pokazali klatkę piersiową, bo tam powinien mieć wytatuowanego dużego motyla,
pokazali mi, i już byłem pewien, że to Hazza, tylko on sobie potrafił
wytatuować motyla praktycznie na środku klatki piersiowej, w tym momencie się
załamałem i popadłem w płacz, próbowali mnie uspokoić, ale się nie dało, nagle
jeden lekarz, powiedział, że znaleźli ten list zaadresowany do mnie w spodniach
Harrego, szybko go wziąłem przetarłem łzy, i zacząłem czytać…
Drogi Lou!
Na samym wstępie chciałbym cię
przeprosić, że będziesz musiał przechodzić ten koszmar z identyfikacją ciała,
to jest straszne wiem coś o tym, ale teraz główna przyczyna. Powiem, a bardziej
napiszę jaka była prawda, to nie był nie szczęśliwy wypadek, to było celowe…
ale nie możesz tego nikomu powiedzieć <nawet chłopaką!> Miało to wszystko
inaczej się skończyć. Miałem wyjechać bez słowa, pojechać do mojego rodzinnego
miasta i tam przedawkować leki nasenne, i to miało wszystko wyglądać tak, ty
miałeś nie wiedzieć, ze ja wyjeżdżam, ale gdy wszedłeś do pokoju powiedziałem
ci, że nwm gdzie jadę co było kłamstwem! Przepraszam cię za to… Ja po prostu
nie wytrzymałem tego ciśnienia, i tej presji na mnie wywieranej… po prostu niby
nie jesteśmy zespołem już trzy lata, a wszyscy o rozpad obwiniają mnie, bo to
ja niby byłem ‘liderem’ gdzie to nie prawda! Bo my nie mieliśmy lidera! Każdy z
nas był liderem równocześnie, jednak paparazzi, wszystkie magazyny i
dziennikarze obwiniali i pewnie nadal będą obwiniać mnie! Ja już tego nie
wytrzymałem psychicznie, może na zewnątrz nic nie było widać, ale od wewnątrz
mnie pożerało, ty też tego nie zauważałeś mimo to, że dawałem ci jasno do
zrozumienia że coś się dzieje, ale ty kompletnie na mnie zlewałeś więc
stwierdziłem, że nie ma ci co mówić i pojechałem jechałem w znanym mi kierunku
kiedy w radiu usłyszałem jak nasze byłe ‘fanki’ wypowiadają się na temat One
Direction. Myślałem, że chociaż w nich mamy wsparcie, ale się myliłem i wtedy
też dopisałem te słowa, i zobaczyłem daleko jak nadjeżdża tir… resztę już
znasz… Dziękuję ci Lou, za to że jako zespół byliśmy tacy zgrani, ze byłeś dla
mnie jak brat, Kocham Cię i żegnaj.
Twój Hazza xx
Czytając to łzy płynęły
mi ciurkiem po policzku, nie mogłem, po prostu jakim ja byłem idiotą i nie widziałem
tych znaków co mi dawałeś, przepraszam cię Harry, jak ja będę funkcjonować? Nie
mam zielonego pojęcia…
Rozmyślając tak,
pomyślałem, ze chłopcy pewnie nic nie wiedzą, szybko wziąłem telefon i wykręciłem
numer do naszego Daddy Direction, żeby zebrał resztę i szybko przyjechał do nas
<powinienem powiedzieć do mnie, ale nie mogę się pogodzić z tym, że
odszedłeś i nie mogłem dać im do zrozumienia, że coś się dzieje> Poszedłem
do kuchni, zrobiłem herbaty do dwóch dzbanków, kilka kanapek na przekąski, bo
nasz głodomor pewnie będzie głodny, postawiłem wszystko na stole w kuchni i
nagle rozległ się dzwonek u drzwi, wziąłem głęboki oddech i poszedłem otworzyć
drzwi…
No i jest rozdział 2! Hhahah, nwm nawet czemu pisze tego bloga, bo i tak czytają go tylko 2 osoby, wiec spoko ;D No ale jest, długowyczekiwany, po wielu namowach wstawiam, mam nadzieję, ze się spodoba, mile widziane komentarze :3 xx
środa, 12 czerwca 2013
Rozdział
1
‘Everything Has changed’
Słońce zawitało, do
naszego pokoju, naszego mam na myśli mojego i Harrego, tak razem z Harrym,
przyjaźnimy się i mieszkamy w jednym domu, a czasem jak coś się w nocy któremuś
przyśni, to śpimy razem, bo jak mówią, w kupie raźniej. Budzik, był nastawiony
jak zwykle na 8:30, gdy zadzwonił, nie chętnie wstałem, a Harrego nawet to nie
ruszyło, był strasznym śpiochem, więc ten kto go dobudził był mistrzem, próbowałem go dobudzić przez godzinę, w końcu
się zdenerwowałem i zadzwoniłem po chłopaków, żeby przyjechali i mi pomogli, po
tym gdy One Direction się rozpadło, nadal utrzymywaliśmy ze sobą bardzo dobre
kontakty, więc mogłem zawsze zadzwonić, a oni przyjechali, tak było też i tym
razem. Po nie całych 20 minutach wszyscy byli już na dole, i obmyślaliśmy plan
co by zrobić, żeby go obudzić, i żeby na całe życie zapamiętał, że na dźwięk
budzika trzeba wstawać. Stwierdziliśmy, że każdy po kolei pójdzie spróbować, go
obudzić, a gdy któremuś się uda, to przez cały dzień będziemy mu usługiwać, i
zrobimy co tylko będzie chciał. Każdy zgodził się na takie warunki, na pierwszy
ogień poszedł Liam. Wrócił chyba po 15 minutach, ze smutną miną co oznaczało,
ze mu się nie udało. Następnie poszedł Zayn, słyszeliśmy z dołu, jak na górze
drze się na i do Harrego, żeby wstawał bo się dom pali, jednak on nie reagował.
Tak samo jak Liam wrócił zrezygnowany, kolejny w kolejce był Niall, ja miałem
być ostatni. Niall szedł na górę pewny siebie z wypiętą do przodu piersią i
powiedział, ze zajmie mu to zaledwie 5 minut. Bardzo się zdziwiliśmy co nasz
blondasek wymyślił, no ale stwierdziliśmy, ze jak to może poskutkować, to
proszę bardzo, nikt mu nie zabroni, umówiliśmy się również, że wszystkie chwyty
są dozwolone. Po dosłownie 3 minutach, na dół zleciał Niall i kazał nam się
szybko schować, jeżeli chcemy żyć. W lekkim szoku, zrobiliśmy co kazał,
dosłownie 5 sekund za nim do salonu wleciał cały przemoczony Hazza i krzyczał,
ze jak dorwie to zabije Nialla gołymi rękoma. Już było wiadomo, do czego
posunął się Irlandczyk. Nie mogłem wytrzymać, ze śmiechu widząc przemoczonego
Hazze, który wyglądał jak mokra kura. Wszyscy siedzieliśmy w jednej szafie,
więc jak ciągle się śmiałem, Harry to usłyszał i otworzył szafę, z której
wszyscy wypadliśmy, ja śmiałem się jeszcze bardziej, a Harry dzisiaj nie miał
chyba nastroju do żartów, bo się nie śmiał, tylko zdenerwowany poszedł na górę.
Wymieniliśmy z chłopakami spojrzenie, i Liam powiedział, ze lepiej będzie jak
już pójdą, pożegnałem się z nimi i odprowadziłem do wyjścia, po czym
postanowiłem iść zobaczyć co się dzieje z
Harrym. Szedłem powoli, bo
nigdzie mi się nie spieszyło, wszedłem po cichu do naszego pokoju, i
zobaczyłem, jak Harry pakuje ciuchy i inne potrzebne rzeczy do walizki.
Stanąłem jak wryty, nie wiedziałem co się dzieje, chciałem się zapytać, ale on
mnie uprzedził…
- Wyjeżdżam Louis, nie
pytaj gdzie i na ile bo sam tego nwm, musze odpocząć od tego wszystkiego…
- Ale… Chciałem coś
powiedzieć, ale on znowu mi przerwał
- Nie ma żadnego ‘ale’
Muszę ogranąć, poukładać swoje życie i wtedy może wrócę, ale podkreślam MOŻE!
Był tak zdenerwowany jak nigdy… nie wiedziałem co w niego wstąpiło, dziwiło
mnie bardzo jego zachowanie.
- Harry, dlaczego mi to
robisz, dlaczego mnie ranisz?
-Ja cię ranię! Spójrz w
lustro i zastanów się co ty robisz!!!! Był tak zdenerwowany, ze wziął walizkę i
wybiegł z mieszkania, krzyczałem za nim, ale to nic nie dało, chciałem za nim
biec, ale pomyślałem, ze on jedzie samochodem i nigdy go nie dogonię.
Poszedłem do kuchni i
zrobiłem sobie ciepłą herbatkę, i czekałem, pomyślałem, że może przejedzie się
po mieście, przemyśli wszystko i wróci do domu i będziemy mogli spokojnie
porozmawiać. Ja też długo myślałem, nad słowami wypowiedzianymi z jego ust
‘spójrz w lustro i zastanów się co ty robisz!’ ciągle w uszach miałem jego
podniesiony głos gdy to mówił, nagle z transu wyrwał mnie głos w radiu…
Witam Państwa tu Mark z
radia BBC nadajemy specjalny komunikat…
niedziela, 12 maja 2013
O mnie :)
No to tak: Mam na imię Klaudia, mam 15 lat, ten blog/opowiadanie będzie moim pierwszym takim wyczynem, więc też proszę was drogie/drodzy czytelniczki/y o wyrozumiałość :) Jeżeli chcecie to, to jest mój numer gg 23082912 :D Więc no, nwm co mogę jeszcze napisać zraz dodam Prolog i od razu pierwszy rozdział :3
No to tak: Mam na imię Klaudia, mam 15 lat, ten blog/opowiadanie będzie moim pierwszym takim wyczynem, więc też proszę was drogie/drodzy czytelniczki/y o wyrozumiałość :) Jeżeli chcecie to, to jest mój numer gg 23082912 :D Więc no, nwm co mogę jeszcze napisać zraz dodam Prolog i od razu pierwszy rozdział :3
Subskrybuj:
Posty (Atom)