niedziela, 7 lipca 2013

Ogłoszenie

Uwaga!

Ze względu na to, ze okazało się iż, dzisiaj wyjeżdżam na obóz, a nie 12, to rozdział nie zostanie dodany, ponieważ jest dopiero zaczęty i nie skończony... Bardzo was przepraszam, ale to jest nagła sytuacja i musze jechać, mam nadzieję, z mi wybaczycie? Wiem, ze nawaliłam  i tak nikt nie czyta tego bloga, więc no kończe do zobaczenia 3.08 c;

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 3

Rozdział 3

Szczęście to, to czego prawdopodobnie w życiu nie osiągniemy, ale na jego szukanie warto poświęcić całe życie.

Do domu wpadli zdyszani chłopcy, chyba się zorientowali, że coś jest nie tak, bo widziałem to po minie Liama, który był bardzo spięty, gdy zobaczyli, że nic się nie pali, łazienka nie jest zalana, troszkę się uspokoili, ale nie wiedzieli najgorszego, nie wiedzieli tego, że Harry, nie żyje, i nie wiedziałem jak im mam to powiedzieć. Usiedli spokojnie na kanapie, gdy Niall zobaczył jedzenie oczywiście jak zawsze się od razu na nie rzucił, minęła może minuta i już nic nie było, chciałem  iść do kuchni dorobić kilka kanapek, jednak Zayn mnie zatrzymał i powiedział, że widzi, że coś mnie gryzie i mam im natychmiast powiedzieć, co się dzieje, zawachałem się i zacząłem się jąkać, wreszcie zacząłem.
-Eeem, no bo… Ughh… jak wam to powiedzieć.. no dobra, prosto z mostu, Harry nie żyje…
- Cooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! – wykrzyczał na cały głos Zayn, równocześnie z Liamem, a Niall zakrztusił się ostatnią kanapką, jaką przełykał i wypluł wprost przed siebie, wtedy łzy zaczęły mi spływać po policzku, chłopcy nie mogli w to uwierzyć, jak to prawdopodobne, próbowali mnie uspokoić, ale nie szło im to najlepiej, Liam poszedł do kuchni i zrobił wszystkim ciepłej herbaty, byłem szczęśliwy, ze mam takich, a nie innych przyjaciół.
-Trzeba zorganizować mu pogrzeb, ale taki jakby on chciał, a nie taki jak my chcemy- odezwałem się po nie zręcznej chwili milczenia.

- Tak, to dobry pomysł, ale nie teraz, mamy czas- powiedział Niall, który nadal nie mógł uwierzyć, ze Harry, nasz Hazz nie żyje, zabili go, ale oni i tak nie znali prawdy. Nie wytrzymałem tego wszystkiego, napięcia i łez które kotłowały mi się w kącikach oczu, postanowiłem się przejść i odetchnąć, nikt nawet nie zauważył, że wyszedłem, to takie dziwne,  kiedyś gdy byliśmy zespołem nie dało się obejść bez kamer, telewizji, dziennikarzy, fotografów, którzy czekali na nasze potknięcie, wpadkę, trzeba było uważać na to co się robi, mówi i pisze, a teraz? Teraz mogliśmy mieć wszystko w dupie i żyć własnym światem i nie przejmować się tym co powiedzą inni. I tak właśnie robiliśmy, przynajmniej ja i Niall, korzystaliśmy z życia w dwustu procentach, ale tylko do czasu, do czasu gdy Harry popełnił samobójstwo, znaczy tylko ja o tym wiem, ze to było celowe, chłopcy myślą, że to nieszczęśliwy wypadek, a wiecie co jest najgorsze? Najgorsze jest, to że kierowca tiru musi odpowiadać przed sądem, ponieważ po zatrzymaniu był kompletnie pijany, i jego dalsze życie, zależy tylko i wyłącznie ode mnie, bo to co ja powiem lub zrobię będzie kluczowym rozwiązaniem rozprawy, zastanawiacie się pewnie dlaczego ja mam być kluczowym rozwiązaniem, a dlatego, ze tylko JA mam list, tylko JA mogę coś z nim zrobić, lub tylko JA mogę trzymać go do końca życia w ukryciu. Dlaczego przez to całe gówno muszę przechodzić sam?! Zawsze przez wszystkie przeciwności losu przechodziliśmy razem, teraz ty stałeś się moją przeciwnością losu, nienawidzę swojego życia, nienawidzę Ciebie Harry Styles za to że mnie wpakowałeś w to gówno… powiedz mi dlaczego, przecież jest Liam, on jest bardziej rozsądny niż ja, Czemu jemu nie powierzyłeś tego cholernego listu! Co? Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dziwny widok, ja stanąłem jak wryty na środku chodnika i nie wierzyłem własnym oczom,  tam, tam stał… Harry! Nie to nie prawda, kurde prawda!  Ale jak to przecież, on nie żyje, przecież widziałem zwłoki, list, ja pierdziele, ja już wariuje, zacząłem skakać, krzyczeć ‘Harry wróć do mnie’, a kiedy się opamiętałem, ze stoję na środku chodnika i lamentuje, spojrzałem w stronę gdzie stał sobowtór Harrego i już go tam nie było, stwierdziłem, że już mi odbija i mam halucynacje…  postanowiłem że wrócę do domu i się położę, bo bardzo rozbolała mnie głowa… Szedłem bardzo powoli, żeby się nie przewrócić, a zarazem odetchnąć, zaszedłem do sklepu, po wódkę i kilka piw, żeby mieć w czym utopić smutki po utracie Harrego, gdy się już obudzę, wychodząc ze sklepu z dwoma siatkami wpadłem na kogoś i się wywróciłem, a cały mój alkohol się potłukł byłem tak wkurzony, że ktoś ma czelność w takiej chwili wpadać na mnie, a jeszcze bardziej wkurzony byłem na to, ze będę musiał wchodzić jeszcze raz do sklepu, gdzie są kilometrowe kolejki, podniosłem głowę do góry i zobaczyłem…






Tak wiem, że nie jest to rozdział długości, którą byście chcieli, ale to taki nudny i wiem, że go zepsułam, ale no, wiecie WAKACJE! od 12.07-3.08 będę na obozie, więc nic nie wstawię, ale przed obozem postaram sie
wstawić taki mega długi rozdział, Okay? Mam nadzieję, ze nie jesteście na mnie źli? I dziękuję, za te wszystkie  miłe komentarze pod 2 rozdziałem i serdecznie zapraszam do komentowania tego ;D No to na tyle, trzymajcie kciuki, ze uda mi się napisać do 12 ten mega, mega długi rozdział ^^

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 2
„Kiedy ktoś nie docenia Twojej obecności, pozwól mu poczuć, jak to jest żyć bez Ciebie!”



Witamy Państwa tu Mark z radia BBC nadajemy specjalny komunikat, przed pięcioma minutami samochód Harrego Stayls'a, wjechał w maskę rozpędzonej ciężarówki, były piosenkarz z zespołu One Direction, nie żyje, ciężarówka przygniotła pół samochodu, w tym momencie pytania nasuwają się sam, czy to było celowe? Czy to był tylko przypadek? Jak to przeżyje Louis Tom…. Dalej nie mogłem już słuchać, nie mogłem w to wszystko uwierzyć, to musiała być jedna wielka pomyłka! Jak to, nie nie mogę dopuścić do siebie takich myśli! Oni na pewno kłamią! A jak nie kłamią!? Nwm co ja mam zrobić…
Nagle zadzwonił telefon…
-Hallo? Zapytałem
- Pan Louis Tomlinson?
- Tak, przy telefonie..
-Mamy dla pana złą wiadomość, pana przyjaciel Harry Styles nie żyje i musi pan przyjechać zidentyfikować zwłoki… w tym momencie zaniemówiłem, ale nie panowałem, co mówię i zapytałem..
- po co mam identyfikowac zwłoki, skoro przed trzech laty byliśmy najbardziej znanym boysbandem? Każdy rozpoznaje Harrego…
-Owszem, aczkolwiek, musimy mieć 100% pewność, że to Pan Harry Styles, a nie osoba, bardzo podobna do niego, takie przypadki też się zdarzały, a z tego co wiem to Pan, znał go najlepiej, Prawda?
- Tak oczywiście, będę za 20 min, Do zobaczenia
-Do zobaczenia.
Szybko się pozbierałem i ogarnąłem i już siedziałem w taksówce i jechałem zidentyfikować zwłoki, które prawdopodobnie należały do Harrego, do mojego kochanego Harrego! To wszystko moja wina, powinienem pojechać, albo pobiec za nim i nic by się nie stało, wszystko byłoby w porządku, nie to na pewno nie jest Harry! To nie może być on, Harry teraz pewnie siedzi u siebie w domu i pije herbatę z Gemm, a ja tu flaki wypruwam, i odchodzę od zmysłów, a on nawet nie daje znaków życia. Dobra raz kozie śmierć, resztę drogi starałem się o tym nie myśleć, ale myśli ciągle do tego uciekały. Gdy dojechałem zapłaciłem taksówkarzowi i szybko pobiegłem, żeby jak najszybciej mieć to za sobą, i już o tym nie myśleć. Zaprowadzili mnie tam gdzie leżał Hazza, leżał pod białym prześcieradłem, zapytali się mnie czy jestem gotowy, odpowiedziałem im, ze tak, mimo to, że serce krzyczało z całych sił, żebym tego nie robił bo będę żałować, jak zwykle się nie posłuchałem i źle na tym wyszedłem. Odsłonięto najpierw tylko twarz, ten człowiek był identyczny jak Harry, ale ja nadal nie chciałem wierzyć, powiedziałem że twarz jest bardzo podobna, ale to i tak może być zwykły zbieg okoliczności, powiedziałem, żeby mi pokazali klatkę piersiową, bo tam powinien mieć wytatuowanego dużego motyla, pokazali mi, i już byłem pewien, że to Hazza, tylko on sobie potrafił wytatuować motyla praktycznie na środku klatki piersiowej, w tym momencie się załamałem i popadłem w płacz, próbowali mnie uspokoić, ale się nie dało, nagle jeden lekarz, powiedział, że znaleźli ten list zaadresowany do mnie w spodniach Harrego, szybko go wziąłem przetarłem łzy, i zacząłem czytać…
Drogi Lou!
Na samym wstępie chciałbym cię przeprosić, że będziesz musiał przechodzić ten koszmar z identyfikacją ciała, to jest straszne wiem coś o tym, ale teraz główna przyczyna. Powiem, a bardziej napiszę jaka była prawda, to nie był nie szczęśliwy wypadek, to było celowe… ale nie możesz tego nikomu powiedzieć <nawet chłopaką!> Miało to wszystko inaczej się skończyć. Miałem wyjechać bez słowa, pojechać do mojego rodzinnego miasta i tam przedawkować leki nasenne, i to miało wszystko wyglądać tak, ty miałeś nie wiedzieć, ze ja wyjeżdżam, ale gdy wszedłeś do pokoju powiedziałem ci, że nwm gdzie jadę co było kłamstwem! Przepraszam cię za to… Ja po prostu nie wytrzymałem tego ciśnienia, i tej presji na mnie wywieranej… po prostu niby nie jesteśmy zespołem już trzy lata, a wszyscy o rozpad obwiniają mnie, bo to ja niby byłem ‘liderem’ gdzie to nie prawda! Bo my nie mieliśmy lidera! Każdy z nas był liderem równocześnie, jednak paparazzi, wszystkie magazyny i dziennikarze obwiniali i pewnie nadal będą obwiniać mnie! Ja już tego nie wytrzymałem psychicznie, może na zewnątrz nic nie było widać, ale od wewnątrz mnie pożerało, ty też tego nie zauważałeś mimo to, że dawałem ci jasno do zrozumienia że coś się dzieje, ale ty kompletnie na mnie zlewałeś więc stwierdziłem, że nie ma ci co mówić i pojechałem jechałem w znanym mi kierunku kiedy w radiu usłyszałem jak nasze byłe ‘fanki’ wypowiadają się na temat One Direction. Myślałem, że chociaż w nich mamy wsparcie, ale się myliłem i wtedy też dopisałem te słowa, i zobaczyłem daleko jak nadjeżdża tir… resztę już znasz… Dziękuję ci Lou, za to że jako zespół byliśmy tacy zgrani, ze byłeś dla mnie jak brat, Kocham Cię i żegnaj.
Twój Hazza xx
Czytając to łzy płynęły mi ciurkiem po policzku, nie mogłem, po prostu jakim ja byłem idiotą i nie widziałem tych znaków co mi dawałeś, przepraszam cię Harry, jak ja będę funkcjonować? Nie mam zielonego pojęcia…

Rozmyślając tak, pomyślałem, ze chłopcy pewnie nic nie wiedzą, szybko wziąłem telefon i wykręciłem numer do naszego Daddy Direction, żeby zebrał resztę i szybko przyjechał do nas <powinienem powiedzieć do mnie, ale nie mogę się pogodzić z tym, że odszedłeś i nie mogłem dać im do zrozumienia, że coś się dzieje> Poszedłem do kuchni, zrobiłem herbaty do dwóch dzbanków, kilka kanapek na przekąski, bo nasz głodomor pewnie będzie głodny, postawiłem wszystko na stole w kuchni i nagle rozległ się dzwonek u drzwi, wziąłem głęboki oddech i poszedłem otworzyć drzwi…






No i jest rozdział 2! Hhahah, nwm  nawet czemu pisze tego bloga, bo i tak czytają go tylko 2 osoby, wiec spoko ;D No ale jest, długowyczekiwany, po wielu namowach wstawiam, mam nadzieję, ze się spodoba, mile widziane komentarze :3 xx

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 1
‘Everything Has changed’


Słońce zawitało, do naszego pokoju, naszego mam na myśli mojego i Harrego, tak razem z Harrym, przyjaźnimy się i mieszkamy w jednym domu, a czasem jak coś się w nocy któremuś przyśni, to śpimy razem, bo jak mówią, w kupie raźniej. Budzik, był nastawiony jak zwykle na 8:30, gdy zadzwonił, nie chętnie wstałem, a Harrego nawet to nie ruszyło, był strasznym śpiochem, więc ten kto go dobudził był mistrzem,  próbowałem go dobudzić przez godzinę, w końcu się zdenerwowałem i zadzwoniłem po chłopaków, żeby przyjechali i mi pomogli, po tym gdy One Direction się rozpadło, nadal utrzymywaliśmy ze sobą bardzo dobre kontakty, więc mogłem zawsze zadzwonić, a oni przyjechali, tak było też i tym razem. Po nie całych 20 minutach wszyscy byli już na dole, i obmyślaliśmy plan co by zrobić, żeby go obudzić, i żeby na całe życie zapamiętał, że na dźwięk budzika trzeba wstawać. Stwierdziliśmy, że każdy po kolei pójdzie spróbować, go obudzić, a gdy któremuś się uda, to przez cały dzień będziemy mu usługiwać, i zrobimy co tylko będzie chciał. Każdy zgodził się na takie warunki, na pierwszy ogień poszedł Liam. Wrócił chyba po 15 minutach, ze smutną miną co oznaczało, ze mu się nie udało. Następnie poszedł Zayn, słyszeliśmy z dołu, jak na górze drze się na i do Harrego, żeby wstawał bo się dom pali, jednak on nie reagował. Tak samo jak Liam wrócił zrezygnowany, kolejny w kolejce był Niall, ja miałem być ostatni. Niall szedł na górę pewny siebie z wypiętą do przodu piersią i powiedział, ze zajmie mu to zaledwie 5 minut. Bardzo się zdziwiliśmy co nasz blondasek wymyślił, no ale stwierdziliśmy, ze jak to może poskutkować, to proszę bardzo, nikt mu nie zabroni, umówiliśmy się również, że wszystkie chwyty są dozwolone. Po dosłownie 3 minutach, na dół zleciał Niall i kazał nam się szybko schować, jeżeli chcemy żyć. W lekkim szoku, zrobiliśmy co kazał, dosłownie 5 sekund za nim do salonu wleciał cały przemoczony Hazza i krzyczał, ze jak dorwie to zabije Nialla gołymi rękoma. Już było wiadomo, do czego posunął się Irlandczyk. Nie mogłem wytrzymać, ze śmiechu widząc przemoczonego Hazze, który wyglądał jak mokra kura. Wszyscy siedzieliśmy w jednej szafie, więc jak ciągle się śmiałem, Harry to usłyszał i otworzył szafę, z której wszyscy wypadliśmy, ja śmiałem się jeszcze bardziej, a Harry dzisiaj nie miał chyba nastroju do żartów, bo się nie śmiał, tylko zdenerwowany poszedł na górę. Wymieniliśmy z chłopakami spojrzenie, i Liam powiedział, ze lepiej będzie jak już pójdą, pożegnałem się z nimi i odprowadziłem do wyjścia, po czym postanowiłem iść zobaczyć co się dzieje z  Harrym.  Szedłem powoli, bo nigdzie mi się nie spieszyło, wszedłem po cichu do naszego pokoju, i zobaczyłem, jak Harry pakuje ciuchy i inne potrzebne rzeczy do walizki. Stanąłem jak wryty, nie wiedziałem co się dzieje, chciałem się zapytać, ale on mnie uprzedził…
- Wyjeżdżam Louis, nie pytaj gdzie i na ile bo sam tego nwm, musze odpocząć od tego wszystkiego…
- Ale… Chciałem coś powiedzieć, ale on znowu mi przerwał
- Nie ma żadnego ‘ale’ Muszę ogranąć, poukładać swoje życie i wtedy może wrócę, ale podkreślam MOŻE! Był tak zdenerwowany jak nigdy… nie wiedziałem co w niego wstąpiło, dziwiło mnie bardzo jego zachowanie.
- Harry, dlaczego mi to robisz, dlaczego mnie ranisz?
-Ja cię ranię! Spójrz w lustro i zastanów się co ty robisz!!!! Był tak zdenerwowany, ze wziął walizkę i wybiegł z mieszkania, krzyczałem za nim, ale to nic nie dało, chciałem za nim biec, ale pomyślałem, ze on jedzie samochodem i nigdy go nie dogonię.
Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie ciepłą herbatkę, i czekałem, pomyślałem, że może przejedzie się po mieście, przemyśli wszystko i wróci do domu i będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Ja też długo myślałem, nad słowami wypowiedzianymi z jego ust ‘spójrz w lustro i zastanów się co ty robisz!’ ciągle w uszach miałem jego podniesiony głos gdy to mówił, nagle z transu wyrwał mnie głos w radiu…

Witam Państwa tu Mark z radia BBC nadajemy specjalny komunikat…




Prolog.
Cześć jestem Louis Tomlinson,
tak ten sam Tomlinson z tego sławnego,
a raczej kiedyś sławnego zespołu One Direction.
Teraz gdy to czytacie, ja jestem szczęśliwy, jednak nie zawsze tak było,

Przekonajcie się sami.






niedziela, 12 maja 2013

O mnie :)
No to tak: Mam na imię Klaudia, mam 15 lat, ten blog/opowiadanie będzie moim pierwszym takim wyczynem, więc też proszę was drogie/drodzy czytelniczki/y o wyrozumiałość :) Jeżeli chcecie to, to jest mój numer gg 23082912 :D Więc no, nwm co mogę jeszcze napisać zraz dodam Prolog i od razu pierwszy rozdział :3